Dziś po raz pierwszy doskwierał mi upał. Ale to raczej nie jest wina pogody, jest dobra, lecz mojego organizmu. Myślę, że doskwiera mi coś w rodzaju przegrzania, za kilka dni znów będzie dobrze. Ciężko było mi się wyrwać z domu. Dopiero koło 14 zmusiłam się do odwiedzin katedry. Okazało się, że w tygodniu wejście jest płatne(5 euro), przejdę się w niedziele za free. Tak czy siak wydałam to 5 euro na expresso z lodem i ciacho...i loda (nie mogę z tym zerwać). NO dobra, poszło trochę więcej niż 5 euro, ale jeść przecież trzeba, Charlie zarzuca mi, że nic nie jem, chciał mi nawet na facebooku na tablicy co jakiś czas przypominać, żebym coś zjadła :) Wiecie co dzieciaki, pierwszy raz piłam expersso z lodem, doskonała sprawa. Osobno dostajesz kawę i osobno lód w kieliszku. Dosypujesz do kawy tyle cukru ile potrzebujesz, cukier się rozpuszcza w gorącym płynie, następnie przelewasz kawę do kieliszka z lodem i masz zimny orzeźwiający napój!
Ha! I co mnie zdziwiło, usiadłam w kawiarni, obserwuje ludzi, spora część pali papierochy, w kawiarni nie ma ani jednej popielniczki. Ludzie strzepują popiół na podłogę, gaszą pety na podłodze i tak je pozostawiają. Dziwny zwyczaj, człowiek czuje się jakby chodził po wielkiej popielniczce. Nie mogłam tego tak zostawić. Zapytałam się kelnerki o co chodzi z tymi petami, dlaczego czy takie zachowanie jest normalne w Hiszpanii, czy może trafiłam na wyjątkowo mało kulturalnych ludzi. Babeczka nie wiedziała o co mi chodzi. Bo po angielsku tylko potrafiła powiedzieć "thank you". Dała mi zaskoczona talerz, pomyślała, że proszę ją o popielniczkę, powiedziała, że można zrzucać popiół na podłogę lub talerz, widziałam w jej oczach, że ma mnie za debila. Hm. Tak z drugiej strony zrzucać na talerz popiół jest jeszcze gorsze, bo przecież prędzej czy później ktoś na tym dostanie ciastko. Hm...nie rozumiem tylko dlaczego nie używają tu popielniczek. Życie stało by się dla nich łatwiejsze z popielniczkami. Owszem w restauracjach widziałam popielniczki, ale jeśli ktoś akurat nie ma na stoliku popiołki, do gasi peta na podłodze bez totalnego skrępowania. Dziwne ale i zabawne.
Trafiłam dziś przypadkiem do Parc de la Ciutadella, bardzo przyjemne miejsce, pstryknęłam kila zdjęć. Przy lub w parku (sama nie wiem) mieści się zoo. Chciałam odwiedzić, ale wstęp kosztuje coś koło 16 euro! O ła!