Geoblog.pl    Szklanka    Podróże    Wielka hiszpańska przygoda... że tak powiem "spontaniczna".    Piątek i Wspaniała Sobota
Zwiń mapę
2010
11
lip

Piątek i Wspaniała Sobota

 
Hiszpania
Hiszpania, Barcelona
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 193 km
 
Piątek

Moi milusińscy, Linda pożyczyła mi w buty sportowe. Taaaa… moje współlokatorki są niesamowite! Mega otwarte i ciepłe. Tak więc urządziłam sobie sportowy wieczorek. Cóż za radość! Pobiegałam, porozciągałam się, troszkę popracowałam na publicznych maszynach do ćw. siłowych. Poziom endorfin podskoczył i Joanna poczuła się bardzo błogo.

Odnośnie wspaniałej soboty...

Wstałam wcześnie rano (ok. 9 :) ), żeby ustawić się w zająć miejsce w kolejce po bilet do góry piachu… czyt. Casa Milla. Czekałam jedyne 5 minut… suuper. Bilet normalny kosztuje 11 euro, cholernie drogo. Ja z moją karta euro26 zapłaciłam „jedynie” 7. Trochę się zawiodłam. Sądziłam, że skoro wstęp jest drogi to znaczy, że wnętrze będzie cudne, przejechałam się. Za to widok z tarasu na Sagrada Familię zachwycający. Dużo ciekawsza według mnie jest Casa Battlo, Ele cena (17,80 euro) zdecydowanie odstrasza, nawet ze zniżka studencką wyszłoby sporo. Naklikałam kilka zdjęć od zewnątrz.

Po liźnięciu architektury Gaudiego postanowiłam zasiąść do dania głównego w postaci Sagrady Famili! Że akurat 10-07 to data śmierci Gaudiego, sądziłam, że wejdę za darmo… chociaż do kapliczki. Nie udało się. Ale nie poddam się łatwo, mam jeszcze tydzień na zdobycie Famili! HA Ha! Budynek jest ciągłej budowie (zdaje się że skończą dopiero w 2026…gdzies to wyczytałam), wiec jeśli przyniosę małą drabinkę i postawię pod płotem to nikt prawdopodobnie nie zwróci na mnie uwagi.

Ok. Na Couch Surfingu napisał do mnie Marco. Umówiliśmy się na drinka wieczorkiem. W końcu spotkaliśmy się dopiero koło 23. Hm. Marco wracał właśnie z większych zakupów, pojechałam wiec z nim do mieszkania pozostawić marketowe łupy. Marco okazał się prawdziwym gentlemanem, łał! Od razu go polubiłam, gdyż powiedział, że dużo lepiej wyglądam na żywo niż na moich zdjęciach profilowych na CouchSuring :) Cóż, zrobiłam na nim ogromne wrażenie, dlatego przez cały wieczór traktował mnie jak księżniczkę. Niesamowity facet, wszystko by zrobił, żebym była szczęśliwa. Ugotował kolację poczęstował winem, i zabrał mnie do wspaniałej restauracji na Tibidabo- najwyższa góra w paśmie wzgórz Colserola, dominuje nad miastem. Widok z knajpy… oszołamiający! Barcelona nocą wygląda prze prze przecudnie. Moje piwo kosztowało ponad 7 euro!! O ła! Aż mi się głupio zrobiło, że tyle za mnie zapłacił. Najbardziej jest mi źle z tego powodu, że zapomniałam zabrać aparatu fotograficznego na to spotkanie. Nie wszystko stracone, jutro Marco znów dla mnie gotuje, będzie wiec okazja aby uwiecznić chwilę :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (24)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
wscibska ksenia
wscibska ksenia - 2010-07-12 13:11
no prosze. tylko nie daj sie na te gentelmenskie sztuczki, badz czujna.:P a jesli piwo jest za siodemke, to nie pozostaje ci nic innego, jak dawac sobie je postawic!!
 
 
Szklanka
Joanna Szcześniak
zwiedziła 0.5% świata (1 państwo)
Zasoby: 22 wpisy22 43 komentarze43 186 zdjęć186 0 plików multimedialnych0