Geoblog.pl    Szklanka    Podróże    Wielka hiszpańska przygoda... że tak powiem "spontaniczna".    Pierwszy DZIEŃ w Hiszpanii
Zwiń mapę
2010
24
cze

Pierwszy DZIEŃ w Hiszpanii

 
Hiszpania
Hiszpania, Girona
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1 km
 
Po średnio przespanej nocy (trochę ciepło tu) obudziłam się akurat żeby zdążyć na śniadanie, szybki prysznic, tost z dżemem i opowieść Mike'a o Ameryce "która jest w gruncie rzeczy drugą Wielką Brytanią". Koło 11 już błądziłam po mieście w poszukiwaniu Katedry. Znalazłam :) Udało mnie się wcisnąć ściemę panu na bramce, że jestem studentem, dzięki czemu zapłaciłam 3 euro zamiast 5.

W katedrze w co druga kapliczka szczyciła się obecnością kciuka świętego. Tyle świętych kciuków w jednym miejscu, warto było wejść do środka. Dość sporo turystów wałęsało się z audio przewodnikiem przy uchu, wyglądało to jakby ludzie korzystali w katedrze z komórek, jakoś tak dziwnie. Hm Hm... cóż jeszcze. Mimo przędzie trąbiących znaków z przekreślonym aparatem fotograficznym wszyscy robili zdjęcia, dlatego ja czuję się rozgrzeszona z wdrapaniem się na gzymso-ławkę w celu pstryknięcia sobie zdjęcia z uśmiechniętym lwem.

Oczywiście obeszłam też słynne mury miasta, na których można sobie nieźle spiec ramiona, a i zrobić niezłe zdjęcia, widok z nich jest bowiem wyborny.

Kilka razy zgubiłam się, celowo oczywiście, każąc po wąskich, chłodnych uliczkach, przeplatanych tu i ówdzie schodkami. Już wiem dlaczego hiszpanki są zgrabne, sekretem są codzienne nieuniknione wędrówki po schodach.

Bardzo mi się tu podoba, kwiaty pachną w słońcu dużo intensywniej niż w Polsce, w rzeczce Onyar, nad którą rozpinają się co 100-200 metrów przesłodkie mosty, tłoczą się gigantyczne karpie (można by tu na Święto Bożego Narodzenia wpaść).

Jutro wpadnę do Figueres (miasteczka iście surrealistycznego muzeum Salvadora Dalego) lub o i le ramionka zbrązowieją na najbliższą plażę. Sprawdziłam dziś czy jestem w stanie trafić na stację kolejową, udało się. Odnalazłam nawet biuro obsługi klienta, gdzie starsza pani z nad gazetki sklepowej(ceny produktów żarcia w markecie itd) na moje pytania zadane po angielsku odpowiadała po hiszpańsku, i tak można, grunt to się dogadać. Zatem bilet do Figueres kosztuje 4 euro, jednak postaram się wytargować jakąś studencką zniżkę, dostałam też śliczną uloteczkę z godzinami, kierunkami pociągów, przejeżdżających przez Gironę, przyda się na bank.

Teraz muszę znaleźć kawę, bo oczy mnie się przymykają. Już wiem dlaczego tak mało ludzi wychodzi na ulicę w południe, słońce męczy. Ha ha! Po pracy przez 9 miesięcy w ciemnym Pubie bardzo brakowało mi tego "zmęczenia słońcem".
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (19)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (9)
DODAJ KOMENTARZ
kamilunia
kamilunia - 2010-06-24 18:31
no strasznie dużo schodów, górek, wzniesień i tak dalej... nie wiem, czy jak leciałaś to było jeszcze jasno, ale z okna samolotu taki bardzo nierówny teren wygląda niesamowicie. Ale męczące jest, to fakt, tym bardziej dla nas palaczy ;) Buziaki!!
 
krzysiek
krzysiek - 2010-06-24 18:35
te zdjęcie z katedry z odbiciem w szybkie jest bardzo fajne ;-) niezła sztuka jesteś

udanych wakacji
 
kamilunia
kamilunia - 2010-06-24 18:38
Aha, w Hiszpanii żyje się wieczorem, bo wcześniej bardzo ciężko, za gorąco. Wstajesz o 12, idziesz pod prysznic, leżysz do 14, pozniej plaza albo cos, po drodze jesz owocka , wracasz do domu o 22, zjadasz sobie cos i na miasto :D Tak przynajmniej ja pamiętam, a byl kooosmiczny upał
 
kamilunia
kamilunia - 2010-06-24 18:39
JESTEŚ NIEZŁA SZTUKA :D
 
baranina
baranina - 2010-06-24 18:40
po pierwszych zdjęciach i przygodzie nieźle się zapowiada ;)
 
Szklanka
Szklanka - 2010-06-24 21:48
Wiadomo, że niezła sztuka :) Chociaż zdaje się, że moje głupkowate nastroje wszystko psują. Dziś już dostałam jeden numer do człowieczka co powiedział, że jak będę w jeszcze kiedykolwiek w Gronie, to mogę przekimać się u niego. Ha ha! Takie to podejrzane, nie skorzystam raczej. W każdym razie jutro jak wrócę z Figueres mam zadzwonić do niego i kopnąć się gdzieś na kawę, to nic, że nie potrafię wymówić jego imienia :) No nic, jestem zmęczona, po długim wieczornym szwendaniu się w poszukiwaniu kawy nic nie wypiłam, nie wiedziałam którą kawiarenkę wybrać. Cóż..zaoszczędziłam 1 euro :) Ocho! Idę zabawić się soczewkami, nie mam jeszcze wprawy, zanim je wydłubie i oczyszczę zrobi się pewnie północ :)
 
Jerzy
Jerzy - 2010-06-25 00:03
zajebiscie!!
 
Jerzy
Jerzy - 2010-06-25 00:03
zajebiscie!!
 
mirka66
mirka66 - 2010-07-27 07:07
Podroz super.Girone pamietam.Fajne miasto.Bylam tam pare lat temu.
 
 
Szklanka
Joanna Szcześniak
zwiedziła 0.5% świata (1 państwo)
Zasoby: 22 wpisy22 43 komentarze43 186 zdjęć186 0 plików multimedialnych0